młodszą, która ma najwyraźniej niezłego diabełka za skórą. Przed kościołem to ona właśnie zaczepiała ludzi, taka była prawda. Ta grubsza, starsza, ciągnęła młodszą za kieckę, mitygowała, powinien <page nr=87> był to matce powiedzieć. Wina tej starszej była praktycznie żadna i trochę się zagalopował, oskarżając obie. Zaimponowało mu zresztą, że starsza dziewczynka nie wykręca się od odpowiedzialności i nie prostuje zarzutu. Przyjęła winę na siebie - nie sypnęła siostry.<br>Ale sprawiedliwość musi być - pomyślał, wciąż stojąc koło drzwi kuchennych. Nie wiedział tylko, jak zacząć rozmowę na ten temat, żeby blondynka nie klapnęła znowu. W takim stanie kobiety reagują na byle co, szczególnie jeśli chodzi o