syn Artur - zasępiony i wyraźnie nierad, że musi uczestniczyć w podejmowaniu tak nieciekawych gości.<br>Konrad, biedaczysko, stał pod ścianą, ze swą wielgachną, ciężką torbą u nogi. Minę miał taką, jakby żałował, że tu w ogóle przyszedł. Król Maciuś Pierwszy. Aurelia przesłała mu uśmiech solidarności - odpowiedział jej szybkim, kpiącym grymasikiem i wymownym spojrzeniem czekoladowych oczu.<br>- Arturek-Gburek - szepnął.<br>Pani Zdzisi najwyraźniej bardzo zależało na tym, by jej syn zaprzyjaźnił się z młodymi poznaniakami - jak powiedziała, właśnie skończył tutejsze liceum i był już po pierwszej części egzaminów wstępnych na architekturę. Obawiała się, że będzie mu z początku smutno w obcym mieście.<br>Słysząc jej