stary radioodbiornik "Telefunken". Wciska<br>głębiej w gniazdko zakurzoną lampę i nagle kuchnię zalewają monotonne<br>jak kapanie jesiennego deszczu deklaracje Władysława Gomułki,<br>przemawiającego z okazji święta 22 Lipca. Mówca, mlaskając, rozpoczął<br>właśnie zdanie, że trud i historyczny wysiłek przodującej siły narodu<br>przyniósł naszemu społeczeństwu pokój i dobrobyt, kiedy Marynia jednym<br>szarpnięciem wyrywa z gniazdka sznur od radia, urywając w pół słowa<br>wywód o wyższości demokracji ludowej nad ustrojem bezlitosnego wyzysku.<br>Widzi zaskoczone spojrzenie syna.<br> - Tato, nie daj Bóg, nerwowy dziś taki, że tylko z oczu uciekać, a ty<br>mu jeszcze Gomułkę puszczasz? - wskazuje na drzwi, za którymi ubiera<br>się Kaźmierz. - Zapomniał, że