i czy z niego wychodzę. Piechur był niewidoczny, ale był, bo gdy wyjeżdżałem samochodem, wówczas z tej uliczki, jakbyśmy byli związani nicią, wyjeżdżał pierwszy samochód ekipy inwigilacyjnej. Drugi wyjeżdżał z uliczki równoległej, dwieście metrów dalej wzdłuż ruchu ulicznego. Podjeżdżając do niej, widziałem zwykle tam stojącego. Nikt więc teraz nie musiał wysiadać i iść za mną. <br>Podchodząc do domu, nie wiedziałem, że tego dnia pojawił się szczególny powód nałożenia mi obstawy. Oczywisty był powód ogólny - potężny strajk na Wybrzeżu i rosnące z godziny na godzinę napięcie w kraju, nadzieja i odwaga, ale także niepokój i niepewność. Nie wydawało mi się jednak, aby