i Aurelia zdała sobie sprawę, że jeśli zamierza znaleźć ojca w tłumie ludzi wysypujących się na peron, powinna stanąć jak najszybciej u jego przeciwnego końca, przy wylocie na ulicę.<br>Pobiegła pustym jeszcze peronem, ale pociąg zahamował już ze zgrzytem, z głośnym syknięciem otwarły się wszystkie drzwi <page nr=171> równocześnie i ludzie zaczęli wysiadać, wysiadać... peron zaroił się od idących. Aurelia dopadła wyjścia w chwili, gdy pierwsi pasażerowie już mijali budynek dworcowy.<br>Stała, szybko oddychając, gryząc nerwowo palec. Przeszła gromadka chłopaków w sportowych dresach, przeszły kobiety z koszykami, z przyjaznym uśmiechem minęła Aurelię pani Kwieciszewska. Ludzie szli i szli, a ojca nie było widać