Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
I
co kolej, to nie prom. Trzy godziny do dziadków się jechało, to nie to,
co z brzegu na brzeg. Świata się przynajmniej trochę przez okno
zobaczyło. Stacji było chyba z piętnaście. A jak towarzystwo się
trafiło, to się człowiek i pośmiał, i dowiedział wielu rzeczy. Aż
szkoda było nieraz wysiadać. O, niech się cieszy, że mu rano
zapłaciłam, bo taki był pijany, że na oczy nie widział, czy mu płacą,
czy nie. Jeden płacił, a w drugim nawet sumienie nie drgnęło. Nie
widziałam? Widziałam.
Stanęliśmy nad brzegiem przy promie, a jeszcze nie zdążyliśmy się
rozejrzeć, gdzie przewoźnik, gdy od pobliskiego
I<br>co kolej, to nie prom. Trzy godziny do dziadków się jechało, to nie to,<br>co z brzegu na brzeg. Świata się przynajmniej trochę przez okno<br>zobaczyło. Stacji było chyba z piętnaście. A jak towarzystwo się<br>trafiło, to się człowiek i pośmiał, i dowiedział wielu rzeczy. Aż<br>szkoda było nieraz wysiadać. O, niech się cieszy, że mu rano<br>zapłaciłam, bo taki był pijany, że na oczy nie widział, czy mu płacą,<br>czy nie. Jeden płacił, a w drugim nawet sumienie nie drgnęło. Nie<br>widziałam? Widziałam.<br> Stanęliśmy nad brzegiem przy promie, a jeszcze nie zdążyliśmy się<br>rozejrzeć, gdzie przewoźnik, gdy od pobliskiego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego