Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
po wschodniej stronie i przecięta strumykiem łąka na południu też kłuły w oczy obfitą zielenią. Ze śmigłowca dałoby się zapanować nad otwartym terenem, ale poderwani w trybie alarmowym policjanci z Grudziądza i Świecia mogli jedynie pomarzyć o tego typu wsparciu i nie dawali gwarancji zamknięcia nawet tych, łatwiejszych kierunków.
Woskowicz wysiadał z przydzielonego mu sokoła w umiarkowanie optymistycznym nastroju.
- Inspektor Ejsmont! - zasalutował mu, przekrzykując ryk śmigłowca, oficer ubrany w dziwne zestawienie munduru wyjściowego z kamizelką kuloodporną. - Czekaliśmy na pana!
- Gdzie pasażerowie? - Woskowicz zdążył obejrzeć pociąg, więc teraz przebiegł po nim spojrzeniem wyłącznie dla podkreślenia swego niemiłego zdziwienia.
- Nie próbowaliśmy na razie
po wschodniej stronie i przecięta strumykiem łąka na południu też kłuły w oczy obfitą zielenią. Ze śmigłowca dałoby się zapanować nad otwartym terenem, ale poderwani w trybie alarmowym policjanci z Grudziądza i Świecia mogli jedynie pomarzyć o tego typu wsparciu i nie dawali gwarancji zamknięcia nawet tych, łatwiejszych kierunków.<br>Woskowicz wysiadał z przydzielonego mu sokoła w umiarkowanie optymistycznym nastroju.<br>- Inspektor Ejsmont! - zasalutował mu, przekrzykując ryk śmigłowca, oficer ubrany w dziwne zestawienie munduru wyjściowego z kamizelką kuloodporną. - Czekaliśmy na pana!<br>- Gdzie pasażerowie? - Woskowicz zdążył obejrzeć pociąg, więc teraz przebiegł po nim spojrzeniem wyłącznie dla podkreślenia swego niemiłego zdziwienia.<br>- Nie próbowaliśmy na razie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego