dzieci, brzmią słowa Ewangelii. <br>- Hubercie, jeżeli ty... <br>Bywają cuda, może by głos Gabi dotarł do odmętów duszy młodego przestępcy, gdyby nie to, że właśnie w owej chwili zabrzmiał z góry sygnał automobilowy. <br>Hubert i Gabi pognali schodami w górę, okrążyli dom i wpadli w objęcia matki właśnie w chwili, gdy wysiadała. <br>- Czy nie mówiłem ci, mamo, że zawsze powinnaś mnie brać z sobą - powiedział Hubert, zdejmując płaszcz z jej ramion, w mrocznym chłodzie nie oświetlonej jeszcze sieni. - Narobiłem przez ten czas moc głupstw, których skutki będą opłakane. <br>Służący zapalał pośpiesznie lampę, a chłopiec kredensowy wynosił z samochodu paczki i kładł je