poczułam tę swoją bezsilność i bezradność, i widać odmalowało się to na mojej twarzy, bo Felek skłonił się nade mną, zawsze czujny i troskliwy,<br>- Nic ci nie jest? - spytał zaniepokojony. - Tak bardzo nagle pobladłeś?<br>ale uspokoiłem go, że wszystko w porządku, a ta bladość to stąd, że tak długo nie wysiadaliśmy z autobusu...<br>i Felek pochylił się do ucha naszego opiekuna i coś mu mówił, po czym pan Hadała wstał i podszedł do szofera, który usłyszawszy polecenie, skinął tylko głową,<br>i niebawem autobus zatrzymał się nieopodal ogromnych bloków skalnych, potężnych stalowobłękitnych głazów, które jakby spadły tu z innej planety, rozrzuconych nierównym