Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 7
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
zabójcy. Paweł powiedziałby, że upadłam tak nisko, że nie ma już dla mnie ratunku. Mam to w nosie; może jeden film nie zrobi w moim mózgu nieodwracalnych spustoszeń?

Piątek
Zaczyna się weekend, więc postanowiłam urządzić pidżamową imprezkę. Kiedy Paweł jest w domu, mamy tyle rzeczy do wspólnego zrobienia, że nie wystarcza nam czasu na organizowanie imprez. Poza tym zawsze pojawia się problem: mają być moi znajomi czy jego? Zaprosiłam moich, prawie całą klasę z liceum, nie widzieliśmy się ładnych kilka lat i trochę się stęskniłam za starymi kumplami. Kiedy zaczęli się schodzić, biegałam z aparatem i uwieczniałam jedwabne piżamy á la
zabójcy. Paweł powiedziałby, że upadłam tak nisko, że nie ma już dla mnie ratunku. Mam to w nosie; może jeden film nie zrobi w moim mózgu nieodwracalnych spustoszeń?<br><br>Piątek <br>Zaczyna się weekend, więc postanowiłam urządzić pidżamową imprezkę. Kiedy Paweł jest w domu, mamy tyle rzeczy do wspólnego zrobienia, że nie wystarcza nam czasu na organizowanie imprez. Poza tym zawsze pojawia się problem: mają być moi znajomi czy jego? Zaprosiłam moich, prawie całą klasę z liceum, nie widzieliśmy się ładnych kilka lat i trochę się stęskniłam za starymi kumplami. Kiedy zaczęli się schodzić, biegałam z aparatem i uwieczniałam jedwabne piżamy á la
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego