inaczej być nie mogło, ale to tylko pogłębiało w nim uczucie jakiegoś upośledzenia, z którego w zwykłym biegu rzeczy nie sposób było się wyzwolić. I otóż to, co się dziś stało na "Anzelmie", w jakiś niespodziewany sposób wyrównywało ten dokuczliwy rachunek. Nie każdy bowiem stara się rosnąć własnymi siłami : niektórym wystarcza złudzenie, że wyrastają przez upadek innych.<br> W tej chwili Zarychcie się zdawało, że gwałtownie wyrósł. Lecz jego ponura radość zmącona była przykrym niepokojem. Patrzył z politowaniem na zgnębioną postać teścia, ale myślał przede wszystkim o sobie, o Bronce, o małym Franusiu... <page nr=37>.<br> Nie wiem, jak ojciec - podjął po chwili, zniecierpliwiony ciężkim