Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
szpica przejechanego przez samochód.
Usiadłem na brzegu wanny i, trzymając w obu rękach szklankę, piłem herbatę małymi łykami. Woda zapełniła już prawie czwartą część wanny. Wstałem i obejrzałem swoją twarz w lustrze. Byłem zarośnięty. Podniosłem szklankę do ust i obserwowałem, jak porusza mi się grdyka przy przełykaniu.
- Czy woda jest wystarczająco ciepła? - spytała Wanda zza drzwi.
- Tak.
Usłyszałem, jak odchodzi do pokoju. Jej ranne pantofle wydawały odgłos podobny do plusku. Obejrzałem się i dopiero teraz zobaczyłem, że płomyki gazu stały się mniejsze. Odstawiłem szklankę na taboret i zakręciłem kurek. Gdy wchodziłem do wanny, pośliznąłem się i uderzyłem głową o ścianę. Zakląłem
szpica przejechanego przez samochód.<br>Usiadłem na brzegu wanny i, trzymając w obu rękach szklankę, piłem herbatę małymi łykami. Woda zapełniła już prawie czwartą część wanny. Wstałem i obejrzałem swoją twarz w lustrze. Byłem zarośnięty. Podniosłem szklankę do ust i obserwowałem, jak porusza mi się grdyka przy przełykaniu.<br>- Czy woda jest wystarczająco ciepła? - spytała Wanda zza drzwi.<br>- Tak.<br>Usłyszałem, jak odchodzi do pokoju. Jej ranne pantofle wydawały odgłos podobny do plusku. Obejrzałem się i dopiero teraz zobaczyłem, że płomyki gazu stały się mniejsze. Odstawiłem szklankę na taboret i zakręciłem kurek. Gdy wchodziłem do wanny, pośliznąłem się i uderzyłem głową o ścianę. Zakląłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego