wywołał ją przez domofon.<br>Jak to wtedy było? Kapitan Arnold S. przypomniał sobie, że Ilona miała pożyczyć koleżance zeszyt od matematyki. W aktach sprawy znajdował się protokół przeszukania pokoju dziewczyny, ale był krótki i lakoniczny, kończący się opinią, że <q>"nie znaleziono przedmiotów, mających związek z popełnionym przestępstwem"</>. Ale ta rutynowa, wyświechtana formuła dowodziła jedynie tego, że przeprowadzający rewizję nie wiedział czego szukać, a skoro później nie przeszukał powtórnie panieńskiego pokoiku Ilony, to znaczy, że nie miał żadnej koncepcji swojego śledztwa. Arnold S. był teraz przekonany, że ma taką koncepcję. Pojechał do państwa T., aby dokładnie przeszukać wszystkie rzeczy, jakie zostawiła Ilona