ciało. Memento mori. Daremnie. Za dużo na świecie huku i za dużo dyplomatów spoglądających chytrze w mroku zbrodniczego egoizmu zza firanek machiawelicznych okien. Dziady drezdeńskie i Pan Tadeusz, Grottger i wiele, wiele polskich dusz, studentów, tułaczy, wygnańców pokutujących wśród obcych murów za grzechy świata.<br>Bezbrzeżny horyzont geograficznych objawień, pełen podarków wysypujących się z worka historii, zaczyna się znów ścieśniać. Wyrastają przed oknami wagonu zielone ściany, pociąg popada raz po raz w ciemności tunelu, nazwy miejscowości zaczynają się na "Hoch", a kończą na "au". To wąwóz, to wzgórze. Prostota szyn kolejowych gnie się w łuki. Pociąg kołuje i kręci serpentynami, jakby chciał