samym nosem! Śmierć! He... bzdura! Chodżże tu, kostucho, chodź! Czekam cię, byle prędzej! Już mam dość tego gnicia, proszę".<br>W drugim pokoju zagrzmiało kilka gwałtownych słów, potem trzasnęło łóżko, rozległ się przytłumiony chichot kobiecy oraz drżący głos Bednarczyka. Chwilę trwała cisza, ale zaraz słychać było sapanie w równych odstępach, zmieszane z cichym zgrzytem materaca. <page nr=264> <br>Parzą się! Ci przynajmniej mają zajęcie. Skąd on bierze do tego siły, po nocnym współżyciu z ręką. Psiakrew! Mogliby to robić ciszej, jeszcze stara wiedźma się obudzi i będzie nowa awantura. Lucjan ściągnął z siebie zupełnie kołdrę i wyciągnął nogi, zastanowiła go ich nadmierna chudość. Z pary krzepkich