nos się trochę przesunął albo z uszu dym buchnął... - Skąpy, mówicie! A czy ja co mam? Czworo dzieci głodnych i tyla.<br>- Ale z czymciś toście jednak, ojczulku, przyszli. Nie może być, żebyście się wybrali do miasta bez niczego. Wieprzka sprzedaliście albo krowę.<br>- Nie mam wieprzka ani krowy.<br>I po chwili - z cichym bolesnym zawstydzeniem: - Biedę mamy, panie. Wielką biedę.<br>Grdyka staremu drgnęła. Przełknął coś, co parzy - może łzę, a może wspomnienie jakieś.<br>Korbal uwierzył. I złość go porwała, że się nabrał, że na takiego ślaza stawiał !<br>- To cóżeś, łbie rzekucki...<br>Już nie "ojczulku" ani "panie dziejku"... Po co? Biedaka można zwyczajnie, po