przez nizinne błonie pod dymiące w jutrzni wierzby.<br> A w wierzbach, jak w mieczu, w wiązce chrustu, w połamanych basach, też była utajona śmierć.<br> Tam ją ujrzał mój ojciec.<br> Stamtąd przyszła na niego.<br> Niepotrzebnie wstawałem tak wcześnie.<br> Teraz, gdy żydowska muzyka weszła pod wierzby i przestała grać, kierując się do z dawien dawna upatrzonej stodoły stale uchylonej dla niej, zapachniało mi siano pełne zsypanych jabłek.<br> Mogłem się wylegiwać na nim do pierwszej sygnaturki.<br> <page nr=61><br> Matka, śpiewając godzinki, nakarmiłaby bydło i konie.<br> Dbała zresztą o to, żebym w niedzielę mógł sobie pospać dłużej.<br> Ale mnie się zachciało posłuchać żydowskiej muzyki idącej na festyn, gdyż dawno