Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
tej pory nie zwlókł się z zaśmierdłego pijackim potem wyrka.
Nie zdobył się nawet na wyprawę do kolejki po ś niadanie - nie mówiąc już o umywalni czy łazience.
Brudne światło dnia razi źrenice, pamięć o wczorajszym bankietowaniu poraża sumienie. Biedny tchórz!
Kiedy słyszy wreszcie na korytarzu głos Frankera, nakrywa się z głową, odwraca zarosłą twarz do ściany, udaje ciężki oddech śpiącego chorego człowieka.
Ordynator jednak bez żadnego współczucia potrząsa ramieniem pacjenta Twardowskiego. Raz, drugi, czwarty.
Grzegorz nie może dłużej grać swej roli: - Spał pan aż tak głęboko?
- pyta lekarz. - Spojrzenie, jak widzę, dość trzeźwe.
Pamięta pan wczorajszą zabawę? - Pamiętam.
- Ładnie z pana
tej pory nie zwlókł się z zaśmierdłego pijackim potem wyrka.<br>Nie zdobył się nawet na wyprawę do kolejki po ś niadanie - nie mówiąc już o umywalni czy łazience.<br>Brudne światło dnia razi źrenice, pamięć o wczorajszym bankietowaniu poraża sumienie. Biedny tchórz!<br>Kiedy słyszy wreszcie na korytarzu głos Frankera, nakrywa się z głową, odwraca zarosłą twarz do ściany, udaje ciężki oddech śpiącego chorego człowieka.<br>Ordynator jednak bez żadnego współczucia potrząsa ramieniem pacjenta Twardowskiego. Raz, drugi, czwarty.<br>Grzegorz nie może dłużej grać swej roli: - Spał pan aż tak głęboko?<br>- pyta lekarz. - Spojrzenie, jak widzę, dość trzeźwe.<br>Pamięta pan wczorajszą zabawę? - Pamiętam.<br>- Ładnie z pana
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego