powinien czekać Ostry.<br>Przekupki zachwalały placki jęczmienne, gliniane świstawki, koraliki. Dwa psy warczały na siebie wściekle, szykując się do walki. Ścieżką Arfanów spacerowały dziesiątki ludzi.<br>- Jestem.<br>Młodzieniec usłyszał głos i odwrócił się gwałtownie.<br>- Wzywałeś mnie - pochylił głowę.<br>Nigdy jeszcze nie widział Ostrego w takim stroju - szarym zniszczonym płaszczu, zielonych spodniach z grubego płótna, skórzanych ciżmach. Tylko broda została taka jak zawsze, czarna, gęsta, zakrywająca usta, spleciona u dołu w mały warkoczyk. Włosy Szepczący wygolił zgodnie z pasterskim obyczajem - krótko, a na czubku głowy do gołej skóry.<br>- Chodźmy stąd - powiedział. Powoli ruszyli ku najbliższej oberży.<br>- Skąd wiedziałeś, że cię potrzebuję?<br>- Nie wiedziałem - Ostry