Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
desek, zawirowań kurzu i ciężkiego powietrza oraz milczenia dwóch mężczyzn, ich oddechów, potu i napięcia. Szyc zapalił zapałkę i od razu zręcznie trafił na knot. Powiedział: - Zdecydowanie wolę światło świecy, odkryłem, że ma powagę; światło lampy naftowej czy karbidówki to surogaty, boleśnie odczuwam w nich brak głębi. - Jassmont uśmiechnął się z lekka, samymi wargami. Ale kabotyn - pomyślał.
- Jednak wybili szybę? - zainteresował się Jassmont.
Szyc przeczesał włosy palcami jak zęby grabi. - Nie, fortunnie, nie, pijany rowerzysta wyrżnął u sąsiadów w furtkę. Teraz ludzie chleją na potęgę. Smutne, bardzo smutne, i jak z takim narodem budować przyszłość. Proszę sobie wystawić, nieprawdopodobne, ale w zeszłą
desek, zawirowań kurzu i ciężkiego powietrza oraz milczenia dwóch mężczyzn, ich oddechów, potu i napięcia. Szyc zapalił zapałkę i od razu zręcznie trafił na knot. Powiedział: - Zdecydowanie wolę światło świecy, odkryłem, że ma powagę; światło lampy naftowej czy karbidówki to surogaty, boleśnie odczuwam w nich brak głębi. - Jassmont uśmiechnął się z lekka, samymi wargami. Ale kabotyn - pomyślał.<br>- Jednak wybili szybę? - zainteresował się Jassmont.<br>Szyc przeczesał włosy palcami jak zęby grabi. - Nie, fortunnie, nie, pijany rowerzysta wyrżnął u sąsiadów w furtkę. Teraz ludzie chleją na potęgę. Smutne, bardzo smutne, i jak z takim narodem budować przyszłość. Proszę sobie wystawić, nieprawdopodobne, ale w zeszłą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego