tyle! <br>- Nie wiem, ile będzie wizyt, wczoraj miałem pięć, to dzisiaj powinno być lepiej. Tylko do Frankowic trzeba pojechać. <br>- Tylko! - prychnęła. - Znowu znikniesz na pół dnia! <br>- Może nie będzie tak źle, cześć! <br>- Zaczekaj! - zawróciła go w drzwiach. - Kupisz coś na kolację? <br>- Kupię coś - zirytował się. - Cześć! <br>- To cześć... - Tym razem z lekka omdlewającym głosem. <br>- Domek, co z tobą? - Mały widząc, że już nic nie uratuje go przed przedszkolem, zaczął następny stały fragment rodzinnej gry. <br>- Misia, tatusiu! <br>- Którego misia? <br>- Puchatego! <br>- Gdzie ten miś? <br>- Nie wiem, nie widziałem, tatusiu. <br>- To poszukaj, u licha, trzeba iść! <br>- Misiu, misiu, gdzie jesteś? Poszukaj mi, tato! <br>- Domeczku, może