Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
będzie
wymagało, abym panu uwierzyła.
- Niestety, tego tak do końca nie wiem. Musiałaby mnie pani zobaczyć.
Choć to też niewiele pani powie.
Cisza coraz dłuższa, zaczynam się już niepokoić, że może
bezszelestnie odeszła od drzwi i nigdy ich przede mną nie otworzy, gdy
niespodziewanie zazgrzytał klucz w zamku i drzwi z lekka odstąpiły od
futryny, a z wąskiej szczeliny spojrzały na mnie duże, zwiędnięte oczy.
I wtedy jednym tchem wyrzuciłem coś najbardziej głupiego:
- Pan burmistrz wpadał czasem do moich dziadków na zsiadłe mleko.
W tych oczach pojawił się ni to zawód, ni pobłażliwy uśmieszek.
- Ach, tak. Proszę, niech pan wejdzie.
Zacząłem coś
będzie<br>wymagało, abym panu uwierzyła.<br> - Niestety, tego tak do końca nie wiem. Musiałaby mnie pani zobaczyć.<br>Choć to też niewiele pani powie.<br> Cisza coraz dłuższa, zaczynam się już niepokoić, że może<br>bezszelestnie odeszła od drzwi i nigdy ich przede mną nie otworzy, gdy<br>niespodziewanie zazgrzytał klucz w zamku i drzwi z lekka odstąpiły od<br>futryny, a z wąskiej szczeliny spojrzały na mnie duże, zwiędnięte oczy.<br>I wtedy jednym tchem wyrzuciłem coś najbardziej głupiego:<br> - Pan burmistrz wpadał czasem do moich dziadków na zsiadłe mleko.<br> W tych oczach pojawił się ni to zawód, ni pobłażliwy uśmieszek.<br> - Ach, tak. Proszę, niech pan wejdzie.<br> Zacząłem coś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego