trupie główki na kołnierzach, być może, iż przypomniał jej się wtedy stary, piękny Wiedeń Franca Josefa, kawalkady, bale z czasów młodości. - Panowie mi pomogą - powiedziała wykonując dłonią gest pełen niekłamanego wdzięku.<br>"Pomogą... pomogą" - myślała Halina patrząc tępo na szary mur celi.<br>Gestapowiec dźwignął staruszkę z fotela i podtrzymał, kiedy .<br>unosząc z lekka spódnicę wchodziła do samochodu o szarozielonej karoserii. Twarz jego, znaczona maleńką blizną (był to młody, przystojny mężczyzna), pozostała nieruchoma.<br>Halina otulała twarz włosami, zachowały bowiem zapach farby drukarskiej z numerów, "Trybuny Wolności", "Głosu Warszawy", "Gwardzisty" i "Walki Młodych".<br>Tej nory powieziono ją na badanie.<br>W pokoju siedzieli obydwaj chłopcy tuląc