Typ tekstu: Książka
Autor: Stawiński Jerzy
Tytuł: Piszczyk
Rok wydania: 1997
Lata powstania: 1959-1997
że muszę leżeć w łóżku i czekać dnia. Nazajutrz wybiegłem na miasto zaraz po dziewiątej, pozostawiając biuro opiece Wąsika, który tym razem nie wydawał mi się specjalnie zmartwiony. Ale była mi nawet obojętna myśl, że mnie okantuje na kilkaset złotych przy podziale zysków. Postanowiłem czatować przed biurem Kłopotowskiego, bo przecież z równym powodzeniem mógł te sprawy załatwiać w godzinach urzędowych. Pracował w Urzędzie Wojewódzkim i w pobliżu nie było, niestety, nic oprócz baru mlecznego. Nienawidziłem krowiego zapachu i nie znosiłem mleka, ale co było robić? Zamówiłem kefir i jajka, stanąłem przy oknie i wpatrzyłem się w duże drzwi Urzędu. Ludzie krążyli ciurkiem niczym
że muszę leżeć w łóżku i czekać dnia. Nazajutrz wybiegłem na miasto zaraz po dziewiątej, pozostawiając biuro opiece Wąsika, który tym razem nie wydawał mi się specjalnie zmartwiony. Ale była mi nawet obojętna myśl, że mnie okantuje na kilkaset złotych przy podziale zysków. Postanowiłem czatować przed biurem Kłopotowskiego, bo przecież z równym powodzeniem mógł te sprawy załatwiać w godzinach urzędowych. Pracował w Urzędzie Wojewódzkim i w pobliżu nie było, niestety, nic oprócz baru mlecznego. Nienawidziłem krowiego zapachu i nie znosiłem mleka, ale co było robić? Zamówiłem kefir i jajka, stanąłem przy oknie i wpatrzyłem się w duże drzwi Urzędu. Ludzie krążyli ciurkiem niczym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego