Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
sklepioną głową, z ascetyczną twarzą, której długie, staromodne wąsy nadawały wygląd tak niedzisiejszy, wydawał się tu, przy tym stole, wśród ogólnego gwaru i tych wszystkich życiem tryskających ludzi, dziwnie obcy, zagubiony, nieobecny myślami.
Szczuka położył rękę na jego chudej i wąskiej dłoni:
- Cieszę się, że cię widzę, mój stary - powiedział z rzadkim u niego akcentem serdeczności.
Kalicki podniósł głowę i spojrzał na Szczukę ciemnymi, głęboko spod krzaczastych brwi patrzącymi oczami. Straciły dawny blask. Zgaszone się wydawały i bardzo znużone.
- Ja też - powiedział cicho.
- Musimy się spotkać, koniecznie... - Kiedy wyjeżdżasz?
- W środę rano.
Kalicki lekko się uśmiechnął: - Już po wojnie.
- Mam nadzieję - mruknął
sklepioną głową, z ascetyczną twarzą, której długie, staromodne wąsy nadawały wygląd tak niedzisiejszy, wydawał się tu, przy tym stole, wśród ogólnego gwaru i tych wszystkich życiem tryskających ludzi, dziwnie obcy, zagubiony, nieobecny myślami.<br>Szczuka położył rękę na jego chudej i wąskiej dłoni:<br>- Cieszę się, że cię widzę, mój stary - powiedział z rzadkim u niego akcentem serdeczności.<br>Kalicki podniósł głowę i spojrzał na Szczukę ciemnymi, głęboko spod krzaczastych brwi patrzącymi oczami. Straciły dawny blask. Zgaszone się wydawały i bardzo znużone.<br>- Ja też - powiedział cicho.<br>- Musimy się spotkać, koniecznie... - Kiedy wyjeżdżasz?<br>- W środę rano.<br>Kalicki lekko się uśmiechnął: - Już po wojnie.<br>- Mam nadzieję - mruknął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego