Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
pięć minut czasu zostawało na przyjemności? Czego się śmiejesz, Gabi, tak nieinteligentnie?
- A teraz wyjdziemy - powiedziała matka.
Naturalnie wyszli. Nie było bowiem wypadku, żeby pani Romeyowa zaraz po przyjeździe nie obeszła dookoła gospodarstwa, sadu i parku, i było to przewidziane w tajemnych planach Huberta.
Przed garażem chłopcy stajenni oblewali samochód z zapałem i silnym poczuciem odpowiedzialności.
- Zrobiliśmy sto siedemdziesiąt kilometrów w dwie godziny i kwadrans. - mówił z pozorną obojętnością szofer do stangreta, który podawał mu ognia.
- Nie sztuka, jak się ma sto koni w maszynie - odpowiedział stajenny dygnitarz, otaczając się chmurą dymu z fajki. - W rozstawne konie, po sześć do powozu, to
pięć minut czasu zostawało na przyjemności? Czego się śmiejesz, Gabi, tak nieinteligentnie? <br>- A teraz wyjdziemy - powiedziała matka. <br>Naturalnie wyszli. Nie było bowiem wypadku, żeby pani Romeyowa zaraz po przyjeździe nie obeszła dookoła gospodarstwa, sadu i parku, i było to przewidziane w tajemnych planach Huberta. <br>Przed garażem chłopcy stajenni oblewali samochód z zapałem i silnym poczuciem odpowiedzialności. <br>- Zrobiliśmy sto siedemdziesiąt kilometrów w dwie godziny i kwadrans. - mówił z pozorną obojętnością szofer do stangreta, który podawał mu ognia. <br>- Nie sztuka, jak się ma sto koni w maszynie - odpowiedział stajenny dygnitarz, otaczając się chmurą dymu z fajki. - W rozstawne konie, po sześć do powozu, to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego