wyraz twarzy, w jego całym nieprawdopodobnie zdeformowanym kształcie. Zdaję sobie sprawę, że oczy sąsiadki są zupełnie nieprzytomne, nieobecne, zawieszone gdzieś w próżni, zapuszczone, jak to się mówi, w siną dal, a cała twarz wykrzywiona w jakimś niesamowicie rozpaczliwym grymasie, jakby działa się jej, nie wiadomo jaka krzywda, jakby się miała za chwilę głośno i żałośnie rozpłakać. <br>A ona sobie tu siedzi i niby ogląda telewizję. Ale cyrk, nieźle się nabrałam. Ja z nią do rozmowy, a przecież to zupełny odlot. Nie sądzę bowiem, aby ta pani dostrzegała cokolwiek, czy kogokolwiek. Być może można by spróbować ją obudzić na zasadzie: "ku-ku", "ku