Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
dłonie, przeguby, ścięgna aż do piszczeli i patrzył na nią bladymi, przejrzystymi źrenicami, jakby chcąc jeszcze bardziej przerazić ją tym okrucieństwem w okaleczaniu samego siebie.
- Kim jesteś? - po raz pierwszy zapytała go głośno, przełamując najgłębszy zwierzęcy strach.
Zachichotał i nagle przesunął się, przechylił, poruszył w kierunku jej dziecka. Już, już za chwilę okrutna twarz pochyli się nad kołyską.
- Nie! Nie! - krzyknęła ze wszystkich sił, podrywając się z tapczanu.
- Co się stało? - Julia i Witek stanęli w drzwiach.
- To tylko zły sen, bardzo zły sen - tłumaczyła roztrzęsiona i zapłakana.
Rozejrzała się... Potrząsnęła głową... Wiedziała, że to na pewno nie był sen.



- My nie
dłonie, przeguby, ścięgna aż do piszczeli i patrzył na nią bladymi, przejrzystymi źrenicami, jakby chcąc jeszcze bardziej przerazić ją tym okrucieństwem w okaleczaniu samego siebie.<br>- Kim jesteś? - po raz pierwszy zapytała go głośno, przełamując najgłębszy zwierzęcy strach.<br>Zachichotał i nagle przesunął się, przechylił, poruszył w kierunku jej dziecka. Już, już za chwilę okrutna twarz pochyli się nad kołyską.<br>- Nie! Nie! - krzyknęła ze wszystkich sił, podrywając się z tapczanu.<br>- Co się stało? - Julia i Witek stanęli w drzwiach.<br>- To tylko zły sen, bardzo zły sen - tłumaczyła roztrzęsiona i zapłakana.<br>Rozejrzała się... Potrząsnęła głową... Wiedziała, że to na pewno nie był sen.<br><br><br><br> - My nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego