Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
przenieśli towarzysza Lavala do narożnej apteki. Zakotłowało.
* W białym szpitalu, przejściem między łóżkami, szło czterech ludzi w błękitnych płaszczach żołnierskich. Prowadzący ich sanitariusz zatrzymał się przy jednym z łóżek.
- To tu, towarzyszu dowodzący.
Towarzysz Lecoq pochylił się nad posłaniem. Powieki rannego, na które padł cień, drgnęły, zatrzepotały jak płomyk, co za chwilę uleci, i wielkie, szkliste oczy rozwarły się, spoczęły na twarzy towarzysza Lecoqa. W zetknięciu ze znajomą twarzą szklane oczy zakwitły uśmiechem. Wargi poruszyły się bezwiednie, załopotały jak skrzydła i przepuściły nieporadne, przedzierające z wysiłkiem kokon ust, słowo:
- To wy, towarzyszu dowodzący?... Widzicie? Przywiozłem... Jeden galar mi tylko zatopili, dranie... wyrzęził
przenieśli towarzysza Lavala do narożnej apteki. Zakotłowało.<br>* W białym szpitalu, przejściem między łóżkami, szło czterech ludzi w błękitnych płaszczach żołnierskich. Prowadzący ich sanitariusz zatrzymał się przy jednym z łóżek.<br>- To tu, towarzyszu dowodzący.<br>Towarzysz Lecoq pochylił się nad posłaniem. Powieki rannego, na które padł cień, drgnęły, zatrzepotały jak płomyk, co za chwilę uleci, i wielkie, szkliste oczy rozwarły się, spoczęły na twarzy towarzysza Lecoqa. W zetknięciu ze znajomą twarzą szklane oczy zakwitły uśmiechem. Wargi poruszyły się bezwiednie, załopotały jak skrzydła i przepuściły nieporadne, przedzierające z wysiłkiem kokon ust, słowo:<br>- To wy, towarzyszu dowodzący?... Widzicie? Przywiozłem... Jeden galar mi tylko zatopili, dranie... wyrzęził
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego