na bok, długo, długo w noc dręcząc się niepokojem".<br><page nr=154> Gdy wyleciałem wtedy za drzwi, spotkał mnie na korytarzu dyrektor. Zadrżałem ze strachu, bo przypomniałem sobie, jak raz, spotkawszy mnie tak samo wyrzuconego z arytmetyki, ostro mnie ukarał. Dyrektor spojrzał na mnie groźnie i zapytał:<br>- Czemu nie jesteś w klasie?<br>- Wyleciałem za drzwi - odparłem cicho, ze spuszczoną głową.<br>- Ach, wyleciałeś za drzwi - rzekł tak ostro, że drzemiące w spokoju ściany zadrżały niepewnie - chodź ze mną do kancelarii. - Ruszył naprzód, ja za nim. Spytał jeszcze: - Za co wyleciałeś za drzwi?<br>- Za zadawanie głupich pytań księdzu prefektowi.<br>Dyrektor zatrzymał się i jakby oczy mu złagodniały