chory, mój <orig>szac</>, mój brylant, mój wnuk... <br>To jedno wychodziło przez bezzębne, bezbarwne usta <br>W końcu to się dało z tych łez wyrozumieć, że jej wnuk, jej Dawid, jest chory i że to on jest właścicielem kamienia. Jeśli zechce go sprzedać paniczowi - to dobrze; ale ona mu go nie odbierze, za żadne pieniądze nie odbierze. <br>- To... to... czy mogę go zobaczyć i spytać? - zdołał wypowiedzieć Hubert, choć już od chwili, kiedy wjechali w tę nieszczęsną dzielnicę miasteczka, czuł, że każde wypowiedziane słowo sprawia mu trudność. <br>Wiodła ich przez kręty i ciemny jak noc korytarz, powierzywszy ich wózek i konia jednemu z licznych oberwańców