Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
legitymacją? Komu ją sprzedałaś? Ja niczego nie sprzedawałam. Komu ją pokazywałaś? Ja jej nigdy nie widziałam na oczy. Przyznaj się, to ci przebaczymy. Co mi przebaczycie...? Przychodzili co tydzień. Za każdym razem inny przychodził, ale z tymi samymi pytaniami. W końcu zabrakło im personelu, więc przestali.

Gdy lekarka chciała mnie zaadoptować, kierowniczka przypomniała sobie, że mam ojca w Ameryce. Nie możesz tego zrobić swojemu ojcu, powiedziała. To po co posyłaliście mnie do lekarki? - spytałam. Po to, żebyś wiedziała, że jest jeszcze cywilizacja, nawet tutaj... Lekarka cichutko płakała w chusteczkę. Ja więcej już nie płakałam.

Napisałam na kopercie: "Do Dołgopoluków w mieście
legitymacją? Komu ją sprzedałaś? Ja niczego nie sprzedawałam. Komu ją pokazywałaś? Ja jej nigdy nie widziałam na oczy. Przyznaj się, to ci przebaczymy. Co mi przebaczycie...? Przychodzili co tydzień. Za każdym razem inny przychodził, ale z tymi samymi pytaniami. W końcu zabrakło im personelu, więc przestali.<br><br>Gdy lekarka chciała mnie zaadoptować, kierowniczka przypomniała sobie, że mam ojca w Ameryce. Nie możesz tego zrobić swojemu ojcu, powiedziała. To po co posyłaliście mnie do lekarki? - spytałam. Po to, żebyś wiedziała, że jest jeszcze cywilizacja, nawet tutaj... Lekarka cichutko płakała w chusteczkę. Ja więcej już nie płakałam.<br><br>Napisałam na kopercie: "Do Dołgopoluków w mieście
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego