Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
mną będzie, kiedy nadejdzie mój czas? Jestem przecie jedynym łapiduchem w tym mieście. Ech, życie...
Machał ręką pan Waldemar i powracał do przerwanej pracy, pamiętając oczywiście o obowiązkowym pociągnięciu łyka z butelki. Nie, nie był alkoholikiem, choć w oczach pracowników szpitala uchodził za takiego. Może na tę opinię wpływało fioletowe zabarwienie jego nosa, może lekko dygocące ręce, a może nieco ochrypły głos, w każdym razie obsługa szpitala na temat abstynencji pana Waldemara nie wypowiadała się ani słowem. Wiadomo, przy tego rodzaju zajęciu, znieczulenie jest konieczne. Sam zainteresowany do krążącej o nim opinii miał umiarkowany stosunek. Dają się ludzie zwieść pozorom i
mną będzie, kiedy nadejdzie mój czas? Jestem przecie jedynym łapiduchem w tym mieście. Ech, życie...&lt;/&gt;<br>Machał ręką pan Waldemar i powracał do przerwanej pracy, pamiętając oczywiście o obowiązkowym pociągnięciu łyka z butelki. Nie, nie był alkoholikiem, choć w oczach pracowników szpitala uchodził za takiego. Może na tę opinię wpływało fioletowe zabarwienie jego nosa, może lekko dygocące ręce, a może nieco ochrypły głos, w każdym razie obsługa szpitala na temat abstynencji pana Waldemara nie wypowiadała się ani słowem. Wiadomo, przy tego rodzaju zajęciu, znieczulenie jest konieczne. Sam zainteresowany do krążącej o nim opinii miał umiarkowany stosunek. Dają się ludzie zwieść pozorom i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego