wyjechał, albo pracował w obejściu. Tylko obiad zawsze jedli po staremu razem, w stołowym, kolację różnie, ale częściej też w kuchni. Specjalnością pani Misiorowej , oprócz porannej zacierki, była zwłaszcza tzw. zalewajka. której dotąd Angus nie znał, można powiedzieć że skrzyżowanie kartoflanki z żurem, oraz cała kolekcja zup jarzynowych, zawsze mocno zabielanych. Mięsa zaś gotowane albo duszone, prawie wcale nie było pieczonego, nawet drobiu. Jeżeli nie było mięsa, to zwykle jarzyny nadziewane farszem z jaj, często pierogi i inne potrawy z sera i jaj. Kuchnia zupełnie odmienna od tej, którą dotąd Angus znał, ale bardzo mu odpowiadała. Chwalił ją tak, że aż