się z hukiem, szczękiem i wrzaskiem. Ale mimo wrącej bitwy nilfgaardzki pościg nie zapomniał o nich. Galopowało na nich trzech jeźdźców. <br>Wiedźmin zerwał się, czując wzbierającą w nim falę zimnej wściekłości i nienawiści. Skoczył naprzeciw pościgowi, odciągając uwagę konnych od Jaskra. Ale nie, nie chciał poświęcać się dla przyjaciela. Chciał zabijać. <br> Pierwszy, wysforowany jeździec naleciał na niego ze wzniesionym toporem, ale nie mógł się spodziewać, że nalatuje na wiedźmina. Geralt bez wysiłku uskoczył przed ciosem, chwycił przechylonego w siodle Nilfgaardczyka za płaszcz, palce drugiej dłoni zaczepił za szeroki pas. Silnym szarpnięciem ściągnął konnego z kulbaki, zwalił się na niego, przygniótł. Teraz