Najwięksi szaleńcy pokornieją na widok policji, zwyrodnialcy są na ogół wielkimi tchórzami.<br>Grę agresji doprowadzili do mistrzostwa wikingowie, wprawiając się świadomie w stan szału przed walką, który na kilka godzin zwielokrotniał ich siły (proszę, jak wielkie drzemią w nas energie). Ale nawet w szale reagowali na rozkazy wodza i nie zabijali kobiet, bo korzystniej było je sprzedać. Walkę musieli wygrać, w przeciwnym razie wielka mobilizacja była przyczyną wielkiego wyczerpania, a wtedy - 'żegnaj koteczku'.<br>Nie mitologizujmy więc roli agresji badając genezę naszych lęków. Walka to ryzyko, niekiedy strach, chęć ucieczki, która czasem łamie naszą godność, a czasem rodzi smutek, ale to też