blask świecy. Marta przysunęła się bliżej i mimo woli nadstawiła uszu. <br>- To barbarzyństwo, to barbarzyństwo tak grać - mówiła Róża. - Na to powinna być kara. Ja znowu utraciłam spokój! Moje życie jest znowu zburzone! <page nr=139> <br>Władyś uspakajał. <br>- Dosyć, dosyć; no zapomnij już, matko, nigdy nie zabiorę cię na koncert... <br>Zaszeleścił jedwab, skrzypce zabrzmiały. <br>- Władyś, o to, ten motyw - pamiętasz? - on chodzi po orkiestrze, jak światło po obłokach, coraz to inny instrument ożywia, a potem skrzypce mówią wszystko. <br>Pauza, krótki szloch. <br>- Władyś... wszystko! Rozumiesz? Brahms wie wszystko. Trzeba umieć odczuć wszystko. A potem móc wszystko zagrać.. Ja nie wiem, Władyś, tak jak Brahms. Ale