wiadomo, jak by to było. <br>Henrysia rozzłościła się. <br>- Ach, Boże, jaki ty jesteś! Wytrzymać z tobą nie można, tatusiu najukochańszy. Uprzedzaj przynajmniej, kiedy żartujesz, a kiedy mówisz serio! <br>Ale nie chciał uprzedzać, powiedział, że co dla jednego jest żartem, drugiemu wydaje się poważną prawdą. I właśnie wchodzili do wsi szeroko zabudowanej. Ojciec zatrzymał się w obejściu pierwszej chaty, dużej i krytej czerwoną dachówką. Na podwórzu chłopak w wysokich butach wyprzęgał konie z wozu, kilkunastoletnia dziewczyna doiła krowy w otwartych drzwiach obory, a starsza kobieta w ganeczku domu wołała na nią srogim głosem: <br>- A żebyś mi wydoiła Kwiatę pod pianę! Mleka nie