Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
do ręki cały plik.
Od strony wjazdu nadjechał kolejny samochód. Z fantazją zarzucił przed wejściem do hotelu, ochlapując przy okazji kilka wychodzących właśnie osób strugą błota.
- Jak jeździsz, łobuzie? - krzyknął w stronę kierowcy jed8n z wychodzących, starszy i widać nieświadom tego, co się przed hotelem odbywa, mężczyzna. -Zabawy ci się zachciało?
- Nie krzycz tak, bo mi oplujesz auto - z otwartego okna wychyliła się głowa uwieńczona obfitym zarostem. Kilku gapiów roześmiało się.

Do jednego z parkujących wozów podszedł redaktor Lisiecki.
- No jak tam, panie Stefanie? - zwrócił się do kierowcy. - Trening w porządku?
- Trochę sobie pojeździłem, ale trasa sakramencko trudna. Jak połowa z
do ręki cały plik.<br>Od strony wjazdu nadjechał kolejny samochód. Z fantazją zarzucił przed wejściem do hotelu, ochlapując przy okazji kilka wychodzących właśnie osób strugą błota.<br>- Jak jeździsz, łobuzie? - krzyknął w stronę kierowcy jed8n z wychodzących, starszy i widać nieświadom tego, co się przed hotelem odbywa, mężczyzna. -Zabawy ci się zachciało?<br>- Nie krzycz tak, bo mi oplujesz auto - z otwartego okna wychyliła się głowa uwieńczona obfitym zarostem. Kilku gapiów roześmiało się.<br>&lt;page nr=25&gt;<br>Do jednego z parkujących wozów podszedł redaktor Lisiecki.<br>- No jak tam, panie Stefanie? - zwrócił się do kierowcy. - Trening w porządku?<br>- Trochę sobie pojeździłem, ale trasa sakramencko trudna. Jak połowa z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego