monogram się zgadza: on był Franek, a pan Feliks. Ta sama litera... No i jeszcze jedno. Jeśli garderoba będzie pasowała i w ogóle, to ślub musi być kościelny... Nie żebym była taka religijna, ale jak już, to już... Czytałam w "Expressie" o jednym takim, co miał osiemdziesiąt lat, a jeszcze zachciało mu się zmiany. Mąż u mnie musi być na całe życie, aż do śmierci, tak jak mój nieboszczyk Franek, świeć, Panie, nad jego duszą.<br>- Amen - szepnął pan Walczak i jął w milczeniu zagryzać zrudziałe wąsy.<br>- Więc jak będzie z tą przymiarką? - zapytała pani Helena, patrząc w przestrzeń.<br>- A choćby i