Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
i bębenków, i ruchami rąk i całego ciała jakby kogoś przywoływała, wzywała, stęskniona i spragniona, a potem uklękła z pochyloną nisko głową na przykrytym dywanami podwyższeniu, i znów rozległy się dźwięki muzyki, tym razem żywiej i głośniej, i wbiegł truchtem osiołek, i węszył chwilę, i widać poczuł tę przenikliwą woń zachęty, bo zbliżył się do dziewczyny, polizał ją, a potem zakrył ją niemal całą, wspiąwszy się i oparłszy przednie nogi na jej ramionach, a ona sięgnęła za siebie, i pomagała mu ręką, i pojękując, przyjmowała go w siebie, i poruszała biodrami, tak że zdołał się w nią wcisnąć i ku mojemu
i bębenków, i ruchami rąk i całego ciała jakby kogoś przywoływała, wzywała, stęskniona i spragniona, a potem uklękła z pochyloną nisko głową na przykrytym dywanami podwyższeniu, i znów rozległy się dźwięki muzyki, tym razem żywiej i głośniej, i wbiegł truchtem osiołek, i węszył chwilę, i widać poczuł tę przenikliwą woń zachęty, bo zbliżył się do dziewczyny, polizał ją, a potem zakrył ją niemal całą, wspiąwszy się i oparłszy przednie nogi na jej ramionach, a ona sięgnęła za siebie, i pomagała mu ręką, i pojękując, przyjmowała go w siebie, i poruszała biodrami, tak że zdołał się w nią wcisnąć i ku mojemu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego