Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
i ukoi wzburzone fale krwi. Daremnie. Duszność wzmogła się, z zachcenie jeszcze natarczywiej poczęło pukać do drzwi absolutnej ciemni, w jakiej spoczywało moje ciało, jak duch.
- Kto tam? Czego na koniec chce? Proszę wejść.
- Nie. To ty musisz wyjść.
- Ja muszę wyjść? Ależ dokąd i czemu?
Zachcenie za drzwiami ciemni zachichotało nieprzyjemnie i obraźliwie.
- Ach, więc zamierzasz leżeć bezmyślnie i bezsilnie rozwalony w tej ciemni, póki ktoś nie złapie cię za kołnierz i nie wrzuci do innej ciemni. Czy tak?
- Nie, nie - zawołałem z rozpaczą.
- A pamiętasz, kotusiu, jak rozmyślałeś o czynie? - głos był teraz cichy i oziębły niby u kogoś
i ukoi wzburzone fale krwi. Daremnie. Duszność wzmogła się, z zachcenie jeszcze natarczywiej poczęło pukać do drzwi absolutnej ciemni, w jakiej spoczywało moje ciało, jak duch.<br>- Kto tam? Czego na koniec chce? Proszę wejść.<br>- Nie. To ty musisz wyjść.<br>- Ja muszę wyjść? Ależ dokąd i czemu?<br>Zachcenie za drzwiami ciemni zachichotało nieprzyjemnie i obraźliwie.<br>- Ach, więc zamierzasz leżeć bezmyślnie i bezsilnie rozwalony w tej ciemni, póki ktoś nie złapie cię za kołnierz i nie wrzuci do innej ciemni. Czy tak?<br>- Nie, nie - zawołałem z rozpaczą.<br>- A pamiętasz, kotusiu, jak rozmyślałeś o czynie? - głos był teraz cichy i oziębły niby u kogoś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego