katolicyzmu tak obyczajowego, że religia została w nim pochłonięta przez polskość.<br>Inny powód do zażenowania. Jeżeli poeta przyznaje się do katolicyzmu, jest to niemal równoznaczne z "wpłynięciem do <page nr=263> portu", z "odnalezieniem spokoju wiary" i (nawet jeżeli zaliczymy do przeszłości zwykłe w takich razach "przejście do obozu narodowego") z etykietką statecznego, zacnego jegomościa. Natomiast u mnie wszystko tu niemal wypada na odwrót. Moralnie, nic nie przemawia moim zdaniem za chrześcijanami i przeciw ateistom, tam więc, gdzie każdy był chrześcijaninem, jak w średniowieczu, miano to stosowało się do szlachetnych i podłych, świątobliwych i zbrodniarzy. Rzekłbym nawet, że jeżeli kogoś stać na to, żeby