trzy osoby tej miary, co pan Hipolit albo Wiktoryna? A zresztą w jakim celu? Cel przecież jest tak zagadkowy! Ale najserdeczniej panu obiecuję, że odtąd, ile razy zechcę coś zamknąć na klucz, choćby to była moja szuflada na krawatki, zawsze przedtem sprawdzę, czy nie ma w środku pana albo tej zacnej Wiktoryny.<br>Pan Hipolit dreptał na miejscu z wściekłości, nie mogąc przyjść do słowa. <br>- Więc ja to pani mówię, ja - ryknął w końcu - że ten nicpoń zwabił nas do środka, ażeby potem zamknąć. A jeżeli z niego nie wyrośnie łotrzyk, to niech pani dziękuje Bogu. Chodźcie, Marylko i Wiktoryno, noga nasza