gdy w schronisku jeden z taterników podszedłszy do nas powiedział:<br>- Czekaliście do rana, a może on zmarł w nocy?<br>- To niemożliwe - zakrzyczeliśmy go. - Nie odzywał się, nie dawał żadnego znaku życia, zginął na miejscu!<br>- Jak to udowodnicie? - kontynuował tamten.<br>- Daj spokój - próbowałem załagodzić. - Sekcja wykaże, kto ma rację.<br>Ledwie odetchnęliśmy - zaczepia nas zaaferowana dziewczyna:<br>- Słuchajcie, coście robili tam tak długo, on zmarł o 4.00 nad ranem!<br>- Na litość boską, skąd wiesz, spałaś tę noc w schronisku, myśmy tam, do cholery, nie poszli dla fantazji moknąć w deszczu, nie dało się, rozumiesz! On nie żył, słyszysz, nie żył! - wstyd mi tego