Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
opuszcza miasto przed zimą. Nie jest to bezpieczny sposób: widzieliśmy przy drodze wraki, a dzień przed naszym wyjazdem, podczas ostrzału raniono 23 pasażerów. Wielu woli więc nie ryzykować i gromady ubłoconych nieraz po pas ludzi, z jakimiś skromnymi tobołkami, do Pazaricia idą piechotą. Na wierzchołku droga zakręca ostrym łukiem i zaczyna schodzić w dół - jeszcze kilkadziesiąt metrów wśród drzew, a potem już odsłoniętym zboczem, w które wycelowane są serbskie lufy. Na zakręcie (podobnie jak na dole, gdzie kończy się zjazd) posterunek bośniackiej "wojennej policji", czyli żandarmerii, która kieruje ruchem samochodów. Jest zbyt wąsko, by mogły się minąć dwa samochody. Korzystając z
opuszcza miasto przed zimą. Nie jest to bezpieczny sposób: widzieliśmy przy drodze wraki, a dzień przed naszym wyjazdem, podczas ostrzału raniono 23 pasażerów. Wielu woli więc nie ryzykować i gromady ubłoconych nieraz po pas ludzi, z jakimiś skromnymi tobołkami, do Pazaricia idą piechotą. Na wierzchołku droga zakręca ostrym łukiem i zaczyna schodzić w dół - jeszcze kilkadziesiąt metrów wśród drzew, a potem już odsłoniętym zboczem, w które wycelowane są serbskie lufy. Na zakręcie (podobnie jak na dole, gdzie kończy się zjazd) posterunek bośniackiej "wojennej policji", czyli żandarmerii, która kieruje ruchem samochodów. Jest zbyt wąsko, by mogły się minąć dwa samochody. Korzystając z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego