one trzy i pięciu żołnierzy a w bunkrze, w pełnej gotowości bojowej czekają następni. Dżaba ma pod śpiworem, który niesie przed sobą schowany mały nóż do krojenia chleba i nacinania kiełbasy na ognisko. Nie oddamy życia tanio, myślą odważni alkoholem. A jednak jakieś niejasne przeczucia, zagrożenie, wyobraźnia podsuwa obrazy chłopców zadźganych bagnetami, zakopanych gdzieś w lesie, dziewczyn zgwałconych, którym w pochwy wepchnięto puste butelki po tanim winie z ułamanymi szyjkami, albo magazynki do kałasznikowów. A może nawet granaty z wyciągniętymi zawleczkami. Brama jednostki, pijany wartownik chwiejący się na utrzymującym go w jako takim pionie karabinie. Ciężkie, grube, pomalowane w barwy ochronne