impulsów blokujących. <br>Tito poderwał się na równe nogi, obszedł dookoła biurko, bił przy tym pięścią w otwartą lewą dłoń i mamrotał coś do siebie, popatrując co chwila na Nicholasa. Hunt widział, jak uśmiech to znika z warg senatora, to na nie powraca - była w tym wirtualnym uśmiechu ulga, była satysfakcja, zadowolenie, ale także lęk i niepewność. <br>- A więc jednak - sapał Tito, wparłszy się kłykciami w krawędź mahoniowego blatu - więc jednak. <br>Nicholas z pantomimiczną pedanterią poprawiał mankiety swej monokoszuli. Swego czasu - jeszcze w Prawdziwym Życiu - rozpętał w ten właśnie sposób kilka niemałych afer, ulepiając ze zbiegów cudzych słów wielkie bałwany plotek, śnieżne