Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
westchnienie wysokiego regału, cała konstrukcja zachwiała się raptownie. Ostatkiem świadomości zrozumiał, że dzieje się coś strasznego. Odskoczył instynktownie do tyłu, lecz ziemia rozstąpiła się pod nim, poleciał w jakąś chłodną i czarną przepaść.
- Ludzie! - zdążył jeszcze krzyknąć.
Krowy wróciły o zmroku. Przypędzili je jacyś obcy ludzie, nieznani przechodnie. Krowy były zadowolone. Z pysków zwisały im strączki młodego owsa, ślady uczty zakazanej na cudzych polach. Dziadzia tylko kiwał głową, nawet nie chrząkał.
Przebrzmiał dzwon cerkiewny, potem kościelny, ucichły trąby pastusze, przebiegł pociąg wieczorny, dzieci z uliczek i dyrwanów rozeszły się do domów. Polek nie wracał.
Państwo Linsrumowie zjedli kolację. Babka zmywała naczynia
westchnienie wysokiego regału, cała konstrukcja zachwiała się raptownie. Ostatkiem świadomości zrozumiał, że dzieje się coś strasznego. Odskoczył instynktownie do tyłu, lecz ziemia rozstąpiła się pod nim, poleciał w jakąś chłodną i czarną przepaść.<br>- Ludzie! - zdążył jeszcze krzyknąć.<br>Krowy wróciły o zmroku. Przypędzili je jacyś obcy ludzie, nieznani przechodnie. Krowy były zadowolone. Z pysków zwisały im strączki młodego owsa, ślady uczty zakazanej na cudzych polach. Dziadzia tylko kiwał głową, nawet nie chrząkał.<br>Przebrzmiał dzwon cerkiewny, potem kościelny, ucichły trąby pastusze, przebiegł pociąg wieczorny, dzieci z uliczek i dyrwanów rozeszły się do domów. Polek nie wracał.<br>Państwo Linsrumowie zjedli kolację. Babka zmywała naczynia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego