westchnienie wysokiego regału, cała konstrukcja zachwiała się raptownie. Ostatkiem świadomości zrozumiał, że dzieje się coś strasznego. Odskoczył instynktownie do tyłu, lecz ziemia rozstąpiła się pod nim, poleciał w jakąś chłodną i czarną przepaść.<br>- Ludzie! - zdążył jeszcze krzyknąć.<br>Krowy wróciły o zmroku. Przypędzili je jacyś obcy ludzie, nieznani przechodnie. Krowy były zadowolone. Z pysków zwisały im strączki młodego owsa, ślady uczty zakazanej na cudzych polach. Dziadzia tylko kiwał głową, nawet nie chrząkał.<br>Przebrzmiał dzwon cerkiewny, potem kościelny, ucichły trąby pastusze, przebiegł pociąg wieczorny, dzieci z uliczek i dyrwanów rozeszły się do domów. Polek nie wracał.<br>Państwo Linsrumowie zjedli kolację. Babka zmywała naczynia