Typ tekstu: Książka
Autor: Rudnicka Halina
Tytuł: Uczniowie Spartakusa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1951
a ocknąwszy się zobaczyłem ciebie... wspanialszego niż ten posąg... a wczoraj w czasie burzy bałem się strasznie i błagałem Heraklesa, by pomógł mi... i tyś się zjawił, i...
Umilkł, zawstydzony. Spartakus z niezmierną litością patrzył na wychudzoną twarz chłopca, na sterczące spod skóry żebra, liczne różowe ślady zagojonych niedawno ran, zadrapania i sińce.
- Któż cię tak podrapał, że wyglądasz, jakby cię czesano drucianym grzebieniem? - zapytał starzec.
- Gonił mnie Marek, bratanek mego pana, Waryniusza, i wpadłem do jaru, tu gdzie płynie rzeczka... ja uciekłem... - dokończył szeptem - bicia nie mogłem znieść...
Nie mógł sam zrozumieć, skąd wzięła się ta ufność do obcych, pierwszy
a ocknąwszy się zobaczyłem ciebie... wspanialszego niż ten posąg... a wczoraj w czasie burzy bałem się strasznie i błagałem Heraklesa, by pomógł mi... i tyś się zjawił, i...<br>Umilkł, zawstydzony. Spartakus z niezmierną litością patrzył na wychudzoną twarz chłopca, na sterczące spod skóry żebra, liczne różowe ślady zagojonych niedawno ran, zadrapania i sińce.<br>- Któż cię tak podrapał, że wyglądasz, jakby cię czesano drucianym grzebieniem? - zapytał starzec.<br>- Gonił mnie Marek, bratanek mego pana, Waryniusza, i wpadłem do jaru, tu gdzie płynie rzeczka... ja uciekłem... - dokończył szeptem - bicia nie mogłem znieść...<br>Nie mógł sam zrozumieć, skąd wzięła się ta ufność do obcych, pierwszy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego